Nasza pierwsza edycja biegu australijskiego już na samym starcie wyeliminowała najsłabszych – tych którzy nie lubią biegać w deszczu. Stojąc w strugach deszczu mieliśmy już odwoływać bieg, ale cudem utrafiliśmy w okienko pogodowe. Poza tym nie mogliśmy zrobić tego najmłodszym, którzy wyposażeni w pelerynki i parasolki wyczekiwali godziny startu. Pogoda stawała się tez jakby łaskawsza. Lekko mżyło kiedy wystartowały dzieciaki, im pogoda absolutnie nie przeszkadzała. I w zasadzie dzięki ich entuzjazmowi i wielkiej chęci wzięcia udziału ostatecznie nie zrezygnowaliśmy z Australian Czelendż. Musimy popracować nad swoimi charakterami w duchu zasady – nie ma złej pogody. Musieliśmy trochę dokonać modyfikacji w formule i wszystkie dzieci wystartowały razem na dystansie 100 metrów, zachowaliśmy jednak kategorie wiekowe. Każde dziecko otrzymało po baloniku od Wujka Minionka, i po słodkości od Cioci Olko. Po wręczeniu nagród dla zwycięzców postanowiliśmy przyspieszyć bieg główny. Okno pogodowe mogło się zamknąć w każdej chwili. Na starcie stanęli najodważniejsi, grono naprawdę mocnych, szybkich zawodników. Bieg australijski organizowany był w Mińsku po raz pierwszy. Zapewne gdyby nie ta nieszczęsna pogoda na bieżni mogłoby być nas z pewnością więcej. Sama formuła biegu polegała na najszybszym pokonaniu dystansu 400 metrów. Wszyscy startowali równocześnie, przy kolejnych etapach najwolniejsi zawodnicy opuszczali bieżnię. Podczas trzech pierwszych okrążeń zawodnicy byli chronieni, dopiero od 4 rundy byli eliminowani najwolniejsi biegacze. Na ostatnie finałowe okrążenie wybiegli Mariusz Murawski oraz Marek Czyżowski, który po wspaniałym finiszu został pierwszym zwycięzcą biegu australijskiego. Mimo fatalnej pogody można było spędzić aktywną, rodzinną niedzielę. Koniecznie musimy powtórzyć taki bieg! Oby tylko wtedy nie padało.
MKB Dreptak serdecznie dziękuje Urzędowi Miasta Mińsk Mazowiecki oraz Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji za ufundowanie i przekazanie upominków dla uczestników biegu.