Na ucho Prezesa

Kiedy w zasadzie spora ekipa Deptaków ostrzyła zęby na Połówkę w Warszawie, chłopaki w składzie: Rafał Kłosiński, Michał Wiczuk, Piotrek Miąsko, Tobiasz Nowakowski, aaaa, siet, i Olko z nimi była; zdecydowali się męski kameralny wyjazd do Radzymina na III Bieg Żołnierzy Wyklętych im. Mieczysława Chojnackiego. Olko nie raz udowodniła, że jest babką z jajami więc wpisała się w klimat wyjazdu.

Sama organizacja biegu pozostawiała wiele do życzenia, ale mimo wszystko ekipa Tap Dreptak bawiła się genialnie. Przerobili wszystkie możliwe pozycje fotograficzne, focia z nóżką – zawadiacka i uwodzicielska idealnie podkreśla to po co pojechali do Radzymina. Rodzime disco słuchane w aucie mocno podniosło adrenalinę. Tylko, że start opóźnił się dosyć sporo i zdążyli całkiem ostygnąć 🙁 Nie była to niestety jedyna wtopa. Piotr i Rafał spóźnili się na start, bo była okropeczna rozpierducha organizacyjna. Problemy z nagłośnieniem zrobiły swoje i chłopaki musieli podgonić i to mocno. Pierwszy kilometr polecieli 3:52. Ale, ale, ale dogonili ten peleton!

Były trzy przyjemne pętle. Trasa wynosiła 7,8 km. Wiosenna bryza wiała, wiadomo, tylko i wyłącznie w twarz. Piotruś i Rafał mieli sporo do odrobienia, co przełożyło się na popełnienie przez Rafała życiówki na 5 km (20:20) a Piotrusiowi pozwoliło to na wskoczenie na trzecie miejsce podium w M20. Tobiasz po grypie filipińskiej i na kolce jelitowej pobiegł bardzo przyzwoicie, zgarnął 3 miejsce w kategorii M30, z kolei w open wbił się na ósmą lokatę. Michał pędził zaraz za Tobiaszem, zajął 5 miejsce w kategorii. Nie przegrzał się zbyt mocno, bo po zawodach do przebiegnięcia miał jeszcze gorąca 15. Olko pobiegła bardzo równo, ale zakończyła go przyzwoitym mocnym finiszem przy dopingu chłopaków. Nagrody wręczał Minister Błaszczak. Olko wyraźnie wpadła mu w oko Mieli zapewniony powrót w kolumnie. A na deser poszli na łódkę i ciastki.