Kiedy u nas na przemian zimno, wiatr i deszcz na drugiej półkuli naszego globu panują „fantastyczne” warunki biegowe. Jacek Wierzbicki, nowy Dreptak w szeregach Klubu przesłał relację z maratonu, który ukończył w gorącej Arizonie. Zapraszamy do relacji.
USA, Arizona, Maraton Phoenix 25 -02-2017 r.
Zapowiadał się idealny maraton, cała trasa z górki. W piątek 24 odebranie pakietów.
Dostępne trzy dystanse. 10 km, półmaraton i maraton. Torby (pakiet startowy) wypełnione gadżetami reklamowymi, gdzie znalazły się np. tabletki nasenne by wyspać przed biegiem (pierwszy raz mnie coś takiego dostałem). Rewelacyjna organizacja. Z mety odebrały nas dziesiątki jak nie setki autobusów szkolnych.
Wyjazd około 5 rano. 5:30 byliśmy na starcie.
Na starcie niesamowicie zimno, ogrzewały nas lampy gazowe i ogniska przygotowane przez organizatora.
Jako już pisałem cała trasa z górki , widok na całe miasto i niesamowita atmosfera. Wszyscy sobie życzą powodzenia, fajerwerki i zaczynamy.
Póki nie ma słońca wszystko idzie jak trzeba, po godzinie zaczyna się upał i wielu ludzi zwalnia lub zaczyna po prostu iść.
Kilka napotkanych restauracji szybko wystawia stoliki z piciem dla biegaczy. Co 3-4 kilometry rozstawione są stoiska zorganizowane przez organizatorów gdzie są np. banany, pomarańcze żele i oczywiście napoje lub woda.
Po drodze mieszkańcy wspierają nas okrzykami i polewają woda, niektórzy zapraszają na picie do swojego domu.
Na mecie medale woda, jedzenie i świetna zabawa.
Wszystkim gorąco polecam.
Jacek Wierzbicki