Szybka, płaska trasa daje idealne możliwości jednak w konfrontacji z palącym słońcem to te możliwości niekiedy mogą wypaść blado. Nasi zawodnicy nadali kolorytu imprezie na Kenie, nie tylko klubowymi barwami.
W sobotę 16.06.2018 r. w Warszawie w ramach 12-tego Biegu Ursynowa rozgrywały się Mistrzostwa Polski w biegu na dystansie 5 km. Barwy naszego Klubu reprezentowali Adrian Bartnicki, Sławek Zduńczyk, bracia Nalazek Maciej i Mikołaj oraz Mariusz Piotrowski. Powyższa kolejność jest odzwierciedleniem listy z wynikami osiągniętymi przez naszych Klubowych kolegów, bowiem jako pierwszy na mecie zameldował się Adrian z czasem 18:16, następnie Sławek (19:22), a nie wiele później Maciej (19:58) i Mikołaj (20:00), Mariusz (22:18).
Adrian dał czadu. Choć dla niego, mogło być lepiej. Jest bardzo ambitny i zdeterminowany do osiągania swoich postanowień. Już niewiele brakuje mu do 17 z przodu.
Maciej: z różnych względów nie było mi dane solidnie przepracować początku roku, więc nie szykuję się na żadną większą imprezę biegową, a ostatecznie nie udało mi się nawet wziąć udziału w Mazowieckiej Piętnastce. Wobec czego zachętę Mikołaja by „sprawdzić się” na atestowanej trasie na warszawskim Ursynowie i wreszcie zrobić to co od dawna wisi w powietrzu, tj. zejść poniżej 20 min / 5 km zaaprobowałem raczej szybko. Zwłaszcza doświadczenia ostatnich Czelendży podpowiadały, że jest to cel na miarę moich możliwości. Czekam na to już od dłuższego czasu, więc przed startem doskwierał mi lekki stresik, a także odwieczny dylemat co i na ile przed startem zjeść na śniadanie. Jak nie mi – udało się dojechać do stolicy z dużym zapasem czasowym, więc wszystko szło zgodnie z planem. Mikołaj zadeklarował, że możemy pobiec razem, więc dodatkowo mnie tym uspokoił, a w praktyce – na trasie napominał, żebym nie przesadzał z tempem (pierwsze km dawały szansę na złamanie 19 min.). Trzeba było go posłuchać (…) Coś mi się w głowie pomieszało od tego słońca i zostawiłem brata na półmetku, po 3 km dogoniłem Sławka i finiszowałem na … 4 km – jakież było moje zdziwienie, gdy po przebiegnięciu przez taśmę do pomiaru czasu okazało się, że nikt się nie zatrzymuje, nie zwalnia. Wszyscy biegną dalej, a głos spikera przez megafon – co prawda wita wbiegających na metę, ale po drugiej stronie ulicy, tj. po jeszcze jednej nawrotce za dokładnie 1 km Powrót do tempa sprzed mojego finiszu zajął mi trochę czasu i generalnie był walką o przetrwanie, ale ostatecznie udało się – 19:58 jest moje. Reasumując zdecydowanie za szybko zacząłem i to mnie zniszczyło, mimo zrealizowanego celu bieg zaliczam do średnio udanych, ale z całą pewnością traktuję jako BARDZO cenne doświadczenie.
Sławek Zduńczyk miał wypracowane swoje, był nastawiony na dobry czas, do trzeciego kilometra wszystko szło zgodnie z planem, ale niestety nastąpiła odcinka. Jednym słowem totalne odcięcie, jakiego jeszcze nie doznał nawet na dużo większych dystansach. Nogi momentalnie stały się ciężkie, oddech znacznie przyspieszony, brakowało tchu. Pogoda nie była sprzymierzeńcem, jednak bieg ukończony z godnością.
Mariusz lekko zirytowany jest ciągłymi pytaniami: jak tam? co tam? jaki wynik? Utarło się już, że on z reguły zawody lata treningowo. I może zaskoczymy, a może i nie, tym razem również pobiegł treningowo. Bo po pierwsze w tygodniu pobiegł trzy mocne jednostki. Po drugie pogoda go mocno zniechęciła – istny żar tropików. Po trzecie potrzebował regeneracji. Zapisując się na zawody, wiadomo – myślał o ściganiu, ale z pustego to wiadomo co. Decyzja była taka aby przebiec się po medal. Na jesieni będą życiówki.
Rozwijać skrzydła to najlepiej na lotnisku. W nietuzinkowym biegu po płycie lotniska wzięli udział: Paweł Czyżkowski, Sebastian Węgliński, Tomek Szeląg, Jacek Wierzbicki, Piotr Krzewski. Każdy z nich miał inny patent na bieg, ale i inny cel.
Na biegu pojawił się w końcu w odświętnej dreptakowej koszulce Piotr Krzewski. Swoją drogą bardzo mu do twarzy w naszych klubowych barwach! Biegło mu się dobrze, choć długie spodenki to jednak dobry pomysł nie był. Samopoczucie super i jakby nie patrzeć życiówka na 5 km w czasie 25 min, i wielka satysfakcja. Piotrek tym startem zapoczątkował swoje postanowienie, aby przynajmniej raz w miesiącu brać udział w jakimś biegu. Tak samo postanowił raz w miesiącu wyjechać gdzieś z żoną i dziećmi na weekend. Za tydzień startuje w biegu rodzinnym pod Mińskiem w miejscowości Dębe Wielkie.
Jacek Wierzbicki biega już tylko typowo rekreacyjnie, nie za bardzo znajduje czas na profesjonalne treningi, ale nadal znajduje w bieganiu radość. Na lotnisku biegł już poprzednich edycjach. Ceni w nich fajną porę, przyjemną temperaturę o fajna atmosferę.
Paweł Czyżkowski chciał się przebiec nie o szybciej jak koledzy. Biegło mu się może nieidealnie ale też nie jakoś źle. Przegrał pierwsze miejsce zaledwie 8 sekund. 4 km biegł z Markiem Mitrofaniukiem, potem trochę go jakby przytkało i wtedy skorzystał Marek – przyspieszył, Paweł trzymał równe tempo. Dla Pawła była fajna impreza, płaska trasa, dogodne warunki pogodowe, ale była jedna gó…na sprawa – mało toi-toi.
Sebastian walczył o życiówkę. Taką tylko dla siebie, bo trasa bez atestu. Do 3 km leciał zgodnie z planem. Później nagle przyplątała się kolka i musiał lekko zwolnić. Dobiegł na 10 miejscu open i 4 w klasyfikacji mundurowej. Czas poprawił i ogólnie z biegu jest bardzo zadowolony. Po wyścigu już wolniutko wrócił biegiem do domu;) Trening musi zostać odbyty! W kategorii służb mundurowych stanął także nasz biegowy weteran – Tomasz Szeląg. Nalatał na lotnisku 23:39.